bitvapodshauliaem.jpg

Latem 1236 roku Zakon Liwoński zebrał pod swoimi sztandarami liczne wojska na wyprawę przeciwko pogańskiej Litwie. Do stolicy zakonu liwońskiego, Rygi, przybyli niemieccy rycerze hrabia Heinrich von Dannenberg i rycerz Theodorik von Gazeld ze swoimi ludźmi z Hamburga, Lubeki i Holstein. Dowodzili oddziałami, w których było około 500 żołnierzy. Ponadto po 200 osób wysłało miasta Republiki Nowogrod i Pskov.

W rezultacie połączona armia, składająca się z 55 rycerzy, jeźdźców, knechtów, żołnierzy z ziem niemieckich, mieszkańców Rygi spragnionych zysku i licznej milicji, a także plemion podbitych przez zakon Inflancki Estonii i Łotwy, została dowodzona przez Mistrza Zakonu inflanckiego Volkvina.

21 września połączona armia podeszła pod Szawli, gdzie została zablokowana przez żemojckie milicje. Żemojtom udało się zatrzymać inflantów nad rzeką przed przybyciem Mendoga ze swoją armią. Mendog, zdając sobie sprawę, że wróg nie rzuci wszystkich sił na przebicie się przez rzekę, ominął wojsko i zaatakował wśród bagien i lasów, korzystając z bagnistych terenów.

Podczas bitwy, na własne ryzyko, poszczególne oddziały i jeźdźcy próbowali przebić się do przodu, co zakłóciło szyk i zdenerwowało niemieckie wojsko, nie było już możliwe zarządzanie nim. Korzystając z dogodnego momentu, podbici przez Niemców zemgalowie, których ziemie sąsiadowały z Litwą, zaatakowali swoich niewolników. Wyparli mistrza Wolkina z 48 braćmi-mieczami do lasu,gdzie Litwinowie zabili ich wszystkich. Wojska Zakonu Liwońskiego zostały całkowicie pokonane, wszyscy rycerze polegli w bitwie, a z wojowników pskowskich, według kroniki, wróciło do domu tylko 20 osób.

Po bitwie pod Szawlami granice Zakonu Liwońskiego zostały przesunięte na zachód od Dźwiny, do granic, które były w 1208 roku. Podczas gdy Zakon Inflancki odzyskiwał siły, nie mając oczywiście jeszcze możliwości ataku, Mendog zajął się dalszym umacnianiem i poszerzaniem granic Litwy.

Klęska w tej bitwie była prawdziwą katastrofą dla Zakonu inflanckiego, ponieważ korzystając z sytuacji, przeciwko zakonowi wykrwawionemu zbuntowały się niegdyś podbite przez niego plemiona Kuroń, zemgalów i wsi. A gdyby Zakon Krzyżacki nie przyszedł z pomocą, najprawdopodobniej Zakon Inflancki zostałby wygnany z Bałtyku i być może po prostu przestałby istnieć na pierwszym etapie swojego rozwoju.