bitvarepa.jpg

W maju 1651 roku, po chwilowym zastoju powstania kozackiego na terytorium Litwy, Bogdan Chmelnicki postanowił wznowić działania bojowe i wysłał 15-tysięczne wojsko pod dowództwem pułkownika Nebaby na terytorium WKL. I znowu, jak w 1649 roku, Kozacy zajęli przeprawę przez Dniepr w pobliżu Lojewa.

Getman Wielkiego Księstwa Litewskiego Janusz Radziwiłł, zebrał w Bobrujsku 13-tysięczną armię, pod koniec czerwca ruszył do Lojewa, aby uwolnić przeprawę i dalej ruszyć na Kijów.

Na początku lipca Radziwiłł był u Lojewa, gdy ze Smoleńska przybył posłaniec z prośbą o pomoc. Radziwiłł postanowił wysłać 2500 ludzi pod dowództwem Mirskiego, o tym oddzieleniu i skierowaniu do Smoleńska wojsk litewskich, tak samo poinformowali Nebaba, którzy pozwolili odpocząć swoim wojskom na przeprawie i w swoim obozie.

Mirski podszedł do Gomel dalej do Smolensk nie poszedł, ale przekroczył rzekę i zawrócił do Lojewa, i nagle dla Kozaków, którzy strzegli przeprawy przez Dniepr, 6 lipca uderzył ich w plecy. Tak nieoczekiwany atak dla Kozaków stał się fatalny, a Litwinom przyniósł zwycięstwo.

Po krótkiej walce, droga została oczyszczona i Radziwiłł przetransportował wszystkie swoje wojska na drugi brzeg. Gdy tylko pozostali przy życiu Kozacy dotarli do obozu Nebaby i poinformowali, że przeprawa została odparta przez niewielki oddział Litwinów, natychmiast poprowadził swój 15 000 oddział do ataku.

W pobliżu wsi Repki Nebaba najechał na oddział Mirskiego, a czekający na niego Radziwiłł uderzył z flanki, tak szybko, że Kozacy nie zdążyli nawet strzelić. Rozpoczęła się walka, w trakcie której pułkownik Nebaba został zabity, a Kozacy pokonani, ale niewielu ocalałym udało się wycofać do Czerniegowa. Radziwiłł nie ścigał ich, ale udał się prosto do Kijowa, do którego droga była otwarta i nikt nie przeszkodził mu w zajęciu miasta, co zrobił, wchodząc do Kijowa bez walki.