gerb-mogilewpl.jpg

W sierpniu 1654 r., podczas wojny Księstwa Moskiewskiego z z Rzeczpospolitą Obojga Narodów, wojska carskie podeszły pod mury Mohylewa. Mohylew nie stawiał oporu i 25 sierpnia otworzył bramy miasta przed najeźdźcami.

  • Powody takiej bezwarunkowej kapitulacji były następujące:
  • stan murów twierdzy - nie wytrzymałyby długiego oblężenia i miasto zostałoby zniszczone wraz z mieszkańcami;
  • zjednoczona wiara prawosławna. Według zapewnień cara moskiewskiego Aleksieja Michajłowicza, wojna ta została rozpoczęta jedynie w celu ochrony współwyznawców przed Kościołem katolickim. Prawosławni mieszkańcy Mohylewa wierzyli (w dużej mierze dzięki moskiewskim propagandystom), że ucisk prawosławnych w Rzeczypospolitej Obojga Narodów zostanie zażegnany;
  • interesy lokalnych kupców, których handel był ściśle powiązany z Księstwem Moskiewskim;
  • nadmierne podatki nałożone na miasto przez Janusza Radziwiłła.

Po zajęciu miasta przez wojska, w celu uspokojenia mieszkańców, rozdano dary pieniężne i ziemię, zezwolono mieszczanom na bezcłowy handel w mieście, dekret carski pozostawił Mohylewowi wszystkie przywileje i prawo magdeburskie, którymi miasto cieszyło się w WKL.

Początkowo okupanci nie tykali mieszczan, a nawet pomagali pozostawionemu w mieście garnizonowi moskiewskiemu w trzymiesięcznej obronie Mohylewa przed nadciągającymi wojskami WKL pod dowództwem Janusza Radziwiłła, w lutym 1655 roku. Po nieudanych szturmach i długim oblężeniu Radziwiłł został zmuszony do wycofania się, ze względu na rosnące niebezpieczeństwo zbliżania się Kozaków od południa.

Gdy tylko Moskale poczuli, że Mohylew pozostał za ich plecami, stosunek do zdobytego miasta zmienił się. Odebrano mu wszystkie nadane wcześniej przywileje i swobody, a żołnierze moskiewscy zaczęli odbierać mieszczanom pieniądze, rzeczy, konie i broń. Dochodziło nawet do zabójstw miejscowych księży prawosławnych, gwałtów na zakonnicach i palenia cerkwi. Na miejsce zamordowanych księży prawosławnych wysyłano i wyznaczano, zgodnie z wyrokiem cara moskiewskiego, wiarygodnych ludzi. Szczególnie smutny los spotkał mohylewskich Żydów. Pod pretekstem wysłania do Rzeczypospolitej kazano im zebrać wszystkie oszczędności i dobytek, a gdy tylko cała żydowska populacja miasta wyszła poza mury, zostali zaatakowani. Wszyscy zostali obrabowani, a większość zabito. Później, w miejscu ich śmierci, mieszkańcy Mohylewa usypali kopiec, na który zjechali Żydzi z całej Rzeczypospolitej, aby opłakiwać swoich współwyznawców.

Po sześciu latach okupacji, której towarzyszyły rabunki, morderstwa, znęcanie się i poniżanie, cierpliwość mieszczan dobiegła końca. W mieście zaczęło dojrzewać powstanie. Ludzie przygotowywali się i czekali na odpowiedni moment. Nadszedł on w 1660 r., kiedy to wojska Rzeczypospolitej Obojga Narodów pokonały oddziały moskiewskie nad rzeką Basią, niedaleko Mohylewa. Przygotowania do powstania natychmiast weszły w aktywną fazę i wszystko było gotowe do końca stycznia 1661 roku.

W nocy z 31 stycznia na 1 lutego 1661 r., na tajny rozkaz magistratu, mieszkańcy Mohylewa, w których domach mieszkali moskiewscy strzelcy, odkręcili krzesiwa z ich karabinów i wyjęli broń z kryjówek. Mieszczanie nienawidzili najeźdźców tak bardzo, że w całym dużym mieście nie było ani jednego zdrajcy, który poinformowałby Moskali o przygotowywanym buncie. Rankiem 1 lutego magistrat i szanowni obywatele zebrali się w ratuszu; przynieśli ze sobą broń, którą ukryli pod ubraniem, i czekali na sygnał do rozpoczęcia powstania. Żołnierze moskiewscy, zwykle chodzący tłumnie po rynku, tego ranka, zgodnie ze swoim zwyczajem, zaczęli odbierać ciasta kobietom, które je sprzedawały. Na okrzyki handlarzy z ratusza wybiegł burmistrze Jazep Lewanowicz z wielkim mieczem, który zwykle dzierżył kat. Skrzyżowawszy się, z okrzykiem "Już czas! Już czas!" rzucił się na moskiewskich żołnierzy, a za nim podążyli pozostali mieszczanie. To był sygnał do działania: natychmiast zadzwonił dzwon na ratuszu, ogłaszając początek powstania. W całym mieście mieszkańcy atakowali i bili najeźdźców. Z pomocą przyszli uwolnieni z więzień żołnierze Rzeczypospolitej Obojga Narodów i po trzech godzinach siedmiotysięczny garnizon moskiewski został prawie całkowicie zniszczony, uciekło tylko trzech Moskali. Podczas tej bitwy wielu Mogołów zostało rannych, a kilku zabitych.

Ci moskiewscy urzędnicy i gubernatorzy, którzy zostali wzięci do niewoli, zostali zakuci w łańcuchy przez mieszczan, a większość zabitych Moskali pochowano na Wzgórzu Samusiewa, w miejscu zwanym "Kosterneya" (obecnie miejsce w pobliżu stacji benzynowej na placu Ordżonikidze) i w pobliżu przytułku Pokrowskaja (dziś Podnikolie).

Burmistrze Lewanowicz i inni członkowie magistratu osobiście odwozili do Warszawy schwytanych Moskali, wśród których byli dwaj wojewodowie Siemion Sawicz Gorczakow i Matwiej Andriejewicz Poliewktow. Zostali oni przedstawieni na specjalnie zwołanym z tej okazji sejmie w Warszawie, w którym uczestniczył sam król Rzeczypospolitej Obojga Narodów Jan Kazimierz.

W podzięce za wyzwolenie miasta król nadał mu przywilej, który zrównał Mohylew ze stolicą Litwy, Wilno, a także nowy herb, który jest używany do dziś. Wielu uczestników powstania otrzymało szlachectwo. Otrzymał je również bourmestre Lewanowicz i jego potomkowie, a także nowe nazwisko Jużczas -Lewanowicz, aby wszyscy pamiętali o jego wyczynach i odwadze. Przedrostek wziął się oczywiście od jego okrzyku "Już czas! Już czas!", który sygnalizował wybuch powstania.

Powstanie w Mohylewie było pierwszym z serii kolejnych powstań w innych miastach, dla których posłużyło za przykład podczas wojny między Rzeczpospolitą Obojga Narodów i Księstwem Moskiewskim w latach 1654-1667.